Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Zjawy pozostaną pod łóżkiem



(4-6) Górnik Wałbrzych – (5-5) Zastal Zielona Góra 90:71


Po czwartym zwycięstwie z rzędu i wreszcie po naprawdę niezłej grze biało-niebieskich, nastroje kibiców muszą być świetne. Mina nam rzednie jedynie, gdy obok liczby zwycięstw widzimy aż sześć porażek z pierwszych sześciu kolejek. Jakże cudownie byłoby wymazać przeszłość, pozbyć się wszystkich porażek, wyrzucić je do kosza na śmieci i nigdy więcej o nich nie myśleć. Niestety, nie ma tak łatwo. Przeszłość będzie górników prześladować do końca sezonu, sześć początkowych niepowodzeń schowa się pod łóżkiem i będzie straszyć naszych koszykarzy podczas snu. 


"Koszykarze z Wałbrzycha lubią chyba denerować swoich kibiców" - tak pierwsze minuty meczu skomentowały "Nowe Wiadomości Wałbrzyskie". Dużo w tym racji, bo początek spotkania z Zastalem nie zapowiadał tak optymistycznego zakończenia. Nasi kolejny mecz zaczęli koszmarnie, ospale, choć trzeba przyznać, że goście trafiali z każdej pozycji. Zaczęło się od 0:8, później było 3:13 i trener Chlebda wpuścił do gry Kacpra Wieczorka. Bohater meczu z Gorzowem tym razem Górnika nie zbawił, ale jego rolę przejął ktoś inny. Ktoś, na kogo przebudzenie czekaliśmy bardzo długo.

Mateusz Myślak, bo o nim mowa, był bez dwóch zdań najlepszym z biało-niebieskich na parkiecie. Wreszcie mieliśmy okazję oglądać takiego Myślaka, jakiego pamiętamy z gry w KK Wałbrzych: szybkiego, dynamicznego, trafiającego zarówno po wejściach pod kosz (w tym świetna akcja dwa plus jeden), jak i z dystansu. Od początku rozgrywek Myślak wyraźnie zawodził (z resztą jak prawie cały zespół), grał bardzo nierówno, a w ataku był nieskuteczny. Pierwsze niezłe spotkanie w jego wykonaniu oglądaliśmy we Wschowie jako kilkunastoosobowa grupa wyjazdowa. Wtedy, z 10 pkt, był aktorem drugoplanowym. W meczu z Zastalem wcielił się w główną rolę, zdobywając 23 punkty i zaliczając kilka fajnych zagrań pod kosz do Fedoruka i Wieczorka, zaraz po minięciu pierwszej linii obrony.

Myślak wzorowo też wyprowadzał większość naszych kontrataków, które ostatecznie zwaliły z nóg Zastal. W drugiej połowie górnicy zaskoczyli gości agresywną, ruchliwą obroną, która przyniosła sporo przechwytów. Punkty po szybkim przejściu z obrony do ataku (transition offense) zdobywali Borzemski, Murzacz i Myślak właśnie. Takiego Górnika Wałbrzych chcemy oglądać częściej.

Pierwsza piątka: (o Myślaku już pisałem, czas na pozostałą czwórkę)

H. Murzacz – w meczu z Gorzowem notorycznie pudłował spod kosza i choć tym razem zaliczył kilka boiskowych wpadek, to świetnie kończył kontrataki, trafił dwa razy za trzy (raz piłka wykręciła się z obręczy) co nie zdarzyło mu się bardzo dawno. Podobnie jak we wtorek w meczu juniorów starszych z Nysą Kłodzko (25 pkt), tak i teraz był najlepszym strzelcem Górnika. 24 pkt z Zastalem.

A. Stochmiałek – kapitan utrzymuje równą, wysoką formę. Pomijając mecz ze Spartakusem, jest niezawodny. Na naszego „Kefo” trzeba chuchać i dmuchać, bo w razie jego urazu (o kontuzji nawet nie wspominam) będziemy bezbronni pod koszem.

M. Fedoruk – słaby występ. Parokrotnie fatalnie spudłował po podkoszowych manewrach. Na plus jedynie jego punkty spod kosza po dograniu Myślaka. Niczym nie zachwycił i po solidnym meczu ze Śląskiem na otwarcie sezonu, gdy zdobył 10 pkt, wciąż czekamy na aż zaskoczy. 5 pkt.

S. Buczyniak -  krótszy występ niż zwykle (pewnie poprosił o to trenera, bo nie chciał krzywdzić zespołu w którym zaczynał karierę i grał przez długie lata). Pomimo krótszego występu, swoje z dystansu trafił. 6 pkt.

Rezerwowi:

K. Wieczorek - zmienił Fedoruka i od razu umiejętnie ustawiał się pod koszem, gdzie dogrywał do niego po minięciu Myślak. Nie przejął meczu jak ostatnio, ale był efektywny w ataku. Mógł grać dłużej, ale miał problemy z faulami. 8 pkt.

M. Borzemski - dobry mecz człowieka-orkiestry w naszym klubie. Trafił raz z dystansu, bardzo ambitnie walczył w obronie, wymuszał faule, gdy wchodził pod kosz w szybkim ataku. 7 pkt.

S. Narnicki - dobry obrońca, mistrz wymuszania fauli ofensywnych. Szkoda jedynie, że zatracił gdzieś skuteczność z dystansu. 2 pkt.

Marcin Ciuruś - ponownie dostał od coacha końcówkę meczu, a Sławek Buczyniak oddawał mu piłkę do rozegrania. Raz miał pozycję do rzutu ale wolał zagrać kombinacyjnie, gdy po wejściu w "pomalowane" odgrywał do Fedoruka. Asysty jednak nie było, bo ten ostatni spudłował spod kosza. 0 pkt.

D. Kondratowicz - wszedł na ostatnie 1,5 minuty razem z Ciurusiem. Nie powąchał gry. 0 pkt.


Śpiączka biało-niebieskich z początku sezonu jest trochę jak kula u nogi, której nie możemy się niestety pozbyć. Liczy się jednak to, że nasi wyciągnęli wnioski z sześciomeczowego falstartu.

 Na koniec optymistycznie, czyli ulubiona piosenka kibiców Górnika (no... może nie wszystkich):




1 komentarz: